Miłego czytania!
Nie wiedząc kiedy,
poczułam na swojej twarzy nieprzyjemnie chłodny wiatr. Rozejrzałam się dookoła.
Stałam na środku pustkowia. W przeciągu mojego wzroku nie widziałam nic innego
prócz rozciągającej się ziemi. Od czasu do czasu można było napotkać wzrokiem na
wyschnięte drzewo bądź inną, dziwną roślinę, które zdawało się być tak samo
mroczne, jak cała owa kraina.
- Dobra, tylko nie
panikuj – Powiedziałam sama do siebie. Wzięłam kilka głębokich wdechów i
wyjęłam mapę. Powietrze tutaj było inne, ciężkie i ostre.
- Tata kazał mi iść
w prawo. Zdam się na niego, tak będzie najlepiej..- Stwierdziłam i udałam się
na wschód. Moja lewa ręka leżała w pogotowiu na rękojeści miecza. Z każdym
krokiem stawałam się coraz bardziej senna. Jednak to miejsce było zbyt
niebezpieczne, aby spać. Jeszcze zaatakowałby mnie jakiś goblin, albo, co
gorsza, trogork.. Czas w tej krainie był widocznie do przodu, gdyż w Drugim
Świecie dało się zauważyć przebijające słońce. Podczas wielogodzinnej wędrówki
nie działo się, na moje szczęście, nic nadzwyczajnego. Minęłam kilka
wodospadów, wulkanów, pustyń… Robiłam postoje, na przekąszenie czegoś. Zbliżała
się noc, której obawiałam się najbardziej. Nie myśląc wiele, przysiadłam na znalezionym
głazie. Postanowiłam wzniecić ogień, tak na zaś, na wypadek niespodziewanego
spotkania z trogorkiem. Po wielu, nieudanych próbach, z pocieranych kamieni w
końcu wyskoczyły iskry. Uradowana westchnęłam głośno.
- Podziwiam ludzi
żyjących w prehistorii.
Nagle usłyszałam
dziwny, podejrzany szelest w krzakach. Zerwałam się na równe nogi i wyciągnęłam
impulsywnie miecz.
- Kto tam? Kim
jesteś? Mów! – Warknęłam głośno lekko wystraszona, podchodząc do zieleni. Kiedy
gałązki odchyliły się, wyszedł z nich wysoki elf, o długich, kremowych,
prostych włosach. Miał śniadą cerę, zielone, kocie oczy. Przyodziany był w
zielony żakiet pod szyję, ze złotymi spinkami, pełniącymi rolę normalnych
guzików i siwe, bufiaste spodnie, na nogawkach których zapięte były srebrne
ochraniacze. W jednej ręce trzymał łuk, natomiast w drugiej kilka ziół. Na
plecach miał torbę ze strzałami.
- Oszalałaś? Zgaś
ten ogień! – Powiedział lekko rozdrażniony, szybko tłumiąc ogień. – Ktoś mógł
zobaczyć!
Stałam wmurowana w
ziemię. Schowałam miecz za plecy i obserwowałam czujnie poczynienia towarzysza.
Nagle ten wyprostował się i zmierzył mnie zdziwionym wzrokiem. Automatycznie
jego całe zainteresowanie przeniosło się z ogniska na moją osobę. Wytrzeszczył
oczy, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Ty ..
- Tak, ja.
- Jesteś
człowiekiem..
- Jestem córką
Aracana Finroda, a zarazem księżniczką krainy Ognistych Wiedźm. Przybyłam tu,
aby odzyskać mój lud i pomóc mu przezwyciężyć siły wroga – Podniosłam dumnie głowę,
a miecz trzymałam w gotowości, jak prawdziwy rycerz – bohater.
- Przecież to
niemożliwe… Ten miecz.. naszyjnik… - Wyszeptał elf, podchodząc do mnie bliżej.
Był tak zdziwiony sytuacją, że stojąc dosłownie kilka metrów dalej, słyszałam
rytm bicia jego serca. Nagle usłyszeliśmy gromki śmiech i głośny stukot.
- Uważaj – Szepnął
elf , złapał mnie i przewrócił nas obojga. – Bądź cicho.
Najprawdopodobniej
były to gnomy. Szły w większej grupce, patrolując okolicę. Nagle jeden z nich
zatrzymał się i zaczął węszyć.
- Chyba coś czuję!
- Daj spokój
–odpowiedział drugi. – Nie wygłupiaj się!
- Czuję wyraźnie
człowieka..
Na te słowa trzeci
gnom roześmiał się paskudnym, skrzekliwym głosem.
- Jedynym człowiekiem,
który tutaj był, to Aracan. Zniknął kilkanaście lat temu!
- Raczej zwiał jak
tchórz – skwitował pierwszy. Cała grupka wybuchła śmiechem.
- Jak tchórz?! Mój
ojciec nie był tchórzem! Gdyby nie on, nikt z wioski by nie przeżył! –
wyszeptałam zirytowana, chcąc podnieść się i zrobić z nimi porządek. Poczułam
jednak na swoim ramieniu silny uścisk elfa.
- Uspokój się! –
Warknął na mnie, obserwując poczynienia gnomów. Kiedy te oddaliły się na pewną
odległość, wstałam i otrzepałam się.
- Nie bądź taka porywcza. One mogły zrobić ci
większą krzywdę, niż myślisz. Nazywam się Elrohir.
- Nie obraź się, ale to dosyć skomplikowane imię.
Pozwól, że będę mówiła El – wypaliłam bezmyślnie. – Ja jestem Lucy.
- Lucy, córka króla Ascenów.. Przybyłaś aby nas uratować..?
- Zaraz, zaraz. Was? Czyli ty również pochodzisz z
Krainy Ognistych Wiedźm?
- Owszem, księżniczko. Myślę, że najlepiej będzie,
jak kontynuujemy naszą wędrówkę. Nocą jest tu niebezpiecznie.
- Będzie mi bardzo miło.
Ruszyliśmy w dalszą drogę. Teraz czułam się
bezpieczniej, mimo że El był tylko druidem. Szliśmy w ciszy, mój towarzysz
wydawał się być bardzo zamyślony i nieobecny. Po kilkunastu minutach zauważyłam
długą rzekę, z której wystrzeliwała co jakiś czas lawa.
- „Tak jak tata mówił – jest i rzeka” – Pomyślałam. –
Jak przeprawimy się na drugą stronę?
El nie odpowiedział, tylko wskazał palcem na małą
łódeczkę przycumowaną do brzegu.
- Proszę mi wybaczyć, za tak niewygodny środek
transportu, lecz nie miałem pojęcia, że wracając, spotkam zaginioną księżniczkę
– Powiedział ze skruchą.
Zamurowało mnie. Zamiast odpowiedzieć, po prostu
weszłam na tratwę. Miejsca było mało, ale nie o to chodziło. Modliłam się tylko
o to, aby nie wpaść do zawartości rzeki. Kiedy stanęłam z powrotem na ziemi, przede mną
znajdowały się ogromne, lodowe góry. Tworzyły coś w rodzaju fosy. Elf wciągnął
łódkę na brzeg.
- proszę za mną – Powiedział, prowadząc mnie przez
większe i mniejsze pagórki. W końcu stanęliśmy przed ogromnymi, kamiennymi
wrotami, zabezpieczonymi licznymi łańcuchami. Po prawej stronie usadowione było
małe, kwadratowe okienko. Towarzysz zapukał w nie. Drzwiczki się otworzyły i
moim oczom ukazał się stary pedesaurus, z kilkoma, siwymi włosami i wielkimi,
okrągłymi okularami.
- Ah, Elrohir, to ty. A cóż to za dziewczynka?
- Dowiesz się tego w swoim czasie. Zwołaj wszystkich
mieszkańców.
- Tak jest! – Pedesaurus kiwnął głową na znak, że
zrozumiał i otworzył nam wrota. Weszłam w głąb osady. Rozejrzałam się. Po obu
stronach stały drewniane domki. Po środku był plac i ogromna studnia, przy
której bawiły się dzieci. Nic nadzwyczajnego. Zwyczajna, stara wioska, w której
mieszkała uboga ludność. Kiedy znalazłam się w centrum osady, wielu mieszkańców
wyszło ze swych domów, aby przyjrzeć mi się.
Nagle otoczył mnie chyba cały lud, zamieszkujący wioskę. Poczułam się
dziwnie.
- Być może nie uwierzycie, ale przyprowadziłem córkę
Aracana Finroda – Powiedział donośnym głosem El. Tłum nieco się obruszył, jedni
komentowali, drudzy kiwali głową z niedowierzaniem, były nawet jednostki, które
się ucieszyły.
- To nie ona! – krzyknęła pewna, starsza kobieta. –
Jakie masz dowody, że to prawdziwa córka króla?
- Ma jego miecz – Odpowiedział elf. Prędko
wyciągnęłam ostrze z pochwy, aby potwierdzić jego argumenty. – Jej szyję zdobi Kifo, smok Aracana.
Nagle ze zgromadzenia wyszła piękna kobieta z długim,
grubym, rudym warkoczem, który spokojnie opadał jej na ramię, a kończył się tuż
pod brzuchem. Miała duże, srebrne niczym księżyc oczy. Przyodziana w długą,
czarną suknię, podeszła do mnie i z czułością przechyliła głowę.
- Te same oczy.. ten sam wyraz twarzy… Jesteś córką
Willa. Nazywam się Luna. Byłam przyjaciółką twojego ojca. Nawet przez chwilę nie zwątpiłam w to, że
kiedyś nam pomoże.
- To miłe, że chociaż ktoś mi wierzy – oznajmiłam. –
Tata kazał cię serdecznie pozdrowić.
- Twój ojciec nas zostawił, stchórzył! Mamy uwierzyć,
że ty nas uratujesz? – Zapytał ktoś z tłumu.
- On ma rację! Aracan uciekł, przez tyle lat musimy
tutaj żyć, jesteśmy atakowani, plądrowani!
- Przyjaciele, proszę… - Zwrócił się do ludu El. –
Nie możemy żywić do niej nienawiści. Ona może nam pomóc, jest prawdziwą córką
króla. Jest silna i ma predyspozycje ku temu. Nie mamy nic do stracenia.
Zaufajmy jej!
- Posłuchajcie mnie – Odezwałam się stanowczym
głosem, stając nieco bliżej. – Gdyby
dano mojemu tacie szansę cofnięcia czasu, wróciłby do momentu, w którym stąd
odszedł. Poprowadziłby was, pomógł walczyć o swoją krainę. Ale stało się. Czy
naprawdę do końca życia łakniecie nienawiści? Rozpamiętywania? Czy nie lepiej
połączyć siły i wspólnie pokonać te zielone, skrzeczące chuchra? Skamieniałe,
ociężałe, chodzące kostki bruku?!
- Gobliny to nie chuchra! Nie masz pojęcia, jaką
władają magią. Wiedźmy nigdy nie dorównają im w posiadaniu tak ogromnej wiedzy!
A skamieniałe, ociężałe kostki bruku to tak naprawdę istoty nieśmiertelne i
najbrutalniejsze w całym Drugim Świecie. Nie wiesz, co mówisz dziewczynko –
Powiedział oschle pewien mężczyzna. Wyróżniał się z tłumu choćby tym, że
wyglądał jak człowiek. Nie miał nic wspólnego z elfem, ani pedesaurusem. Stał
ze skrzyżowanymi rękoma, patrząc na mnie nieufnym, odpychającym wzrokiem.
- Jeżeli masz tyle mądrości do wygłoszenia zapraszam
tutaj na środek. Jeszcze tydzień temu byłam normalną dziewczyną żyjącą w swoim
świecie. W jednej chwili, dowiedziałam się, że mój ojciec był królem ascenów, a
ja mam przejąć pałeczkę i być taka sama. Mam 17 lat, zero umiejętności, a muszę
stanąć do walki z tak potężnymi siłami.
Nie każda by się na to zdecydowała. Jednak ja podjęłam decyzję. Jeżeli
faktycznie mam jakiekolwiek ukryte zdolności, chcę je tutaj rozwinąć i
poprowadzić was do zwycięstwa. Jednakże nie zrobię tego bez waszej pomocy. Kto
jest ze mną?
- Ta dziewczyna nam pomoże! – Poparła mnie Luna. – Bo
jeśli nie ona.. to kto?
Wtem rozległy się wiwatowania na mą cześć. Stałam jak
wryta i choć starałam się zachować poważnie i zrozumieć powagę sytuacji –
krępowałam się jak nigdy w życiu.
- Dobrze więc. Rot wprowadzi cię w świat acenów. Jest
odpowiedzialny za smoki jak i za ich jeźdźców, czyli również ciebie –
Powiedział Elrohir.
- Chodź – Mruknął ten sam mężczyzna, który jeszcze
niedawno mnie skrytykował. Szybko zeskoczyłam z podestu i przepychając się
między zgromadzenie wiedźm, które tak naprawdę były przepięknymi kobietami,
oraz elfów, pedesauresów i innych skrzatów, dorównałam kroku owemu Rotowi.
Ja Chcę WIęcej!! no weś pisz dłuższe notki! :D ten czas w którym piszesz rozdziały dłuży mi się jak nigdy :*
OdpowiedzUsuńPostaram się :) Dziękuję za miłe słowa, naprawdę zachęcają do dalszego pisania.
OdpowiedzUsuń29 year old Programmer Analyst II Estele Bottinelli, hailing from Schomberg enjoys watching movies like Topsy-Turvy and hobby. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Viper. kliknij, aby przesledzic
OdpowiedzUsuń