piątek, 23 sierpnia 2013

5. "Drugi Świat"

Cieszę się, że podoba się Wam moje opowiadanie :) Wasze komentarze są naprawdę miłe i zachęcające do dalszej pracy. Kolejny rozdział dodam być może w środę 28.08 bądź w czwartek, 29.08.
 Miłego czytania!



Nie wiedząc kiedy, poczułam na swojej twarzy nieprzyjemnie chłodny wiatr. Rozejrzałam się dookoła. Stałam na środku pustkowia. W przeciągu mojego wzroku nie widziałam nic innego prócz rozciągającej się ziemi. Od czasu do czasu można było napotkać wzrokiem na wyschnięte drzewo bądź inną, dziwną roślinę, które zdawało się być tak samo mroczne, jak cała owa kraina.
- Dobra, tylko nie panikuj – Powiedziałam sama do siebie. Wzięłam kilka głębokich wdechów i wyjęłam mapę. Powietrze tutaj było inne, ciężkie i ostre.
- Tata kazał mi iść w prawo. Zdam się na niego, tak będzie najlepiej..- Stwierdziłam i udałam się na wschód. Moja lewa ręka leżała w pogotowiu na rękojeści miecza. Z każdym krokiem stawałam się coraz bardziej senna. Jednak to miejsce było zbyt niebezpieczne, aby spać. Jeszcze zaatakowałby mnie jakiś goblin, albo, co gorsza, trogork.. Czas w tej krainie był widocznie do przodu, gdyż w Drugim Świecie dało się zauważyć przebijające słońce. Podczas wielogodzinnej wędrówki nie działo się, na moje szczęście, nic nadzwyczajnego. Minęłam kilka wodospadów, wulkanów, pustyń… Robiłam postoje, na przekąszenie czegoś. Zbliżała się noc, której obawiałam się najbardziej. Nie myśląc wiele, przysiadłam na znalezionym głazie. Postanowiłam wzniecić ogień, tak na zaś, na wypadek niespodziewanego spotkania z trogorkiem. Po wielu, nieudanych próbach, z pocieranych kamieni w końcu wyskoczyły iskry. Uradowana westchnęłam głośno.
- Podziwiam ludzi żyjących w prehistorii.
Nagle usłyszałam dziwny, podejrzany szelest w krzakach. Zerwałam się na równe nogi i wyciągnęłam impulsywnie miecz.
- Kto tam? Kim jesteś? Mów! – Warknęłam głośno lekko wystraszona, podchodząc do zieleni. Kiedy gałązki odchyliły się, wyszedł z nich wysoki elf, o długich, kremowych, prostych włosach. Miał śniadą cerę, zielone, kocie oczy. Przyodziany był w zielony żakiet pod szyję, ze złotymi spinkami, pełniącymi rolę normalnych guzików i siwe, bufiaste spodnie, na nogawkach których zapięte były srebrne ochraniacze. W jednej ręce trzymał łuk, natomiast w drugiej kilka ziół. Na plecach miał torbę ze strzałami.
- Oszalałaś? Zgaś ten ogień! – Powiedział lekko rozdrażniony, szybko tłumiąc ogień. – Ktoś mógł zobaczyć!
Stałam wmurowana w ziemię. Schowałam miecz za plecy i obserwowałam czujnie poczynienia towarzysza. Nagle ten wyprostował się i zmierzył mnie zdziwionym wzrokiem. Automatycznie jego całe zainteresowanie przeniosło się z ogniska na moją osobę. Wytrzeszczył oczy, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Ty ..
- Tak, ja.
- Jesteś człowiekiem..
- Jestem córką Aracana Finroda, a zarazem księżniczką krainy Ognistych Wiedźm. Przybyłam tu, aby odzyskać mój lud i pomóc mu przezwyciężyć siły wroga – Podniosłam dumnie głowę, a miecz trzymałam w gotowości, jak prawdziwy rycerz – bohater.
- Przecież to niemożliwe… Ten miecz.. naszyjnik… - Wyszeptał elf, podchodząc do mnie bliżej. Był tak zdziwiony sytuacją, że stojąc dosłownie kilka metrów dalej, słyszałam rytm bicia jego serca. Nagle usłyszeliśmy gromki śmiech i głośny stukot.
- Uważaj – Szepnął elf , złapał mnie i przewrócił nas obojga. – Bądź cicho.
Najprawdopodobniej były to gnomy. Szły w większej grupce, patrolując okolicę. Nagle jeden z nich zatrzymał się i zaczął węszyć.
- Chyba coś czuję!
- Daj spokój –odpowiedział drugi. – Nie wygłupiaj się!
- Czuję wyraźnie człowieka..
Na te słowa trzeci gnom roześmiał się paskudnym, skrzekliwym głosem.
- Jedynym człowiekiem, który tutaj był, to Aracan. Zniknął kilkanaście lat temu!
- Raczej zwiał jak tchórz – skwitował pierwszy. Cała grupka wybuchła śmiechem.
- Jak tchórz?! Mój ojciec nie był tchórzem! Gdyby nie on, nikt z wioski by nie przeżył! – wyszeptałam zirytowana, chcąc podnieść się i zrobić z nimi porządek. Poczułam jednak na swoim ramieniu silny uścisk elfa.
- Uspokój się! – Warknął na mnie, obserwując poczynienia gnomów. Kiedy te oddaliły się na pewną odległość, wstałam i otrzepałam się.
-  Nie bądź taka porywcza. One mogły zrobić ci większą krzywdę, niż myślisz. Nazywam się Elrohir.
- Nie obraź się, ale to dosyć skomplikowane imię. Pozwól, że będę mówiła El – wypaliłam bezmyślnie. – Ja jestem Lucy.
- Lucy, córka króla Ascenów.. Przybyłaś aby nas uratować..?
- Zaraz, zaraz. Was? Czyli ty również pochodzisz z Krainy Ognistych Wiedźm?
- Owszem, księżniczko. Myślę, że najlepiej będzie, jak kontynuujemy naszą wędrówkę. Nocą jest tu niebezpiecznie.
- Będzie mi bardzo miło.
Ruszyliśmy w dalszą drogę. Teraz czułam się bezpieczniej, mimo że El był tylko druidem. Szliśmy w ciszy, mój towarzysz wydawał się być bardzo zamyślony i nieobecny. Po kilkunastu minutach zauważyłam długą rzekę, z której wystrzeliwała co jakiś czas lawa.
- „Tak jak tata mówił – jest i rzeka” – Pomyślałam. – Jak przeprawimy się na drugą stronę?
El nie odpowiedział, tylko wskazał palcem na małą łódeczkę przycumowaną do brzegu.
- Proszę mi wybaczyć, za tak niewygodny środek transportu, lecz nie miałem pojęcia, że wracając, spotkam zaginioną księżniczkę – Powiedział ze skruchą.
Zamurowało mnie. Zamiast odpowiedzieć, po prostu weszłam na tratwę. Miejsca było mało, ale nie o to chodziło. Modliłam się tylko o to, aby nie wpaść do zawartości rzeki.  Kiedy stanęłam z powrotem na ziemi, przede mną znajdowały się ogromne, lodowe góry. Tworzyły coś w rodzaju fosy. Elf wciągnął łódkę na brzeg.
- proszę za mną – Powiedział, prowadząc mnie przez większe i mniejsze pagórki. W końcu stanęliśmy przed ogromnymi, kamiennymi wrotami, zabezpieczonymi licznymi łańcuchami. Po prawej stronie usadowione było małe, kwadratowe okienko. Towarzysz zapukał w nie. Drzwiczki się otworzyły i moim oczom ukazał się stary pedesaurus, z kilkoma, siwymi włosami i wielkimi, okrągłymi okularami.
- Ah, Elrohir, to ty. A cóż to za dziewczynka?
- Dowiesz się tego w swoim czasie. Zwołaj wszystkich mieszkańców.
- Tak jest! – Pedesaurus kiwnął głową na znak, że zrozumiał i otworzył nam wrota. Weszłam w głąb osady. Rozejrzałam się. Po obu stronach stały drewniane domki. Po środku był plac i ogromna studnia, przy której bawiły się dzieci. Nic nadzwyczajnego. Zwyczajna, stara wioska, w której mieszkała uboga ludność. Kiedy znalazłam się w centrum osady, wielu mieszkańców wyszło ze swych domów, aby przyjrzeć mi się.  Nagle otoczył mnie chyba cały lud, zamieszkujący wioskę. Poczułam się dziwnie.
- Być może nie uwierzycie, ale przyprowadziłem córkę Aracana Finroda – Powiedział donośnym głosem El. Tłum nieco się obruszył, jedni komentowali, drudzy kiwali głową z niedowierzaniem, były nawet jednostki, które się ucieszyły.
- To nie ona! – krzyknęła pewna, starsza kobieta. – Jakie masz dowody, że to prawdziwa córka króla?
- Ma jego miecz – Odpowiedział elf. Prędko wyciągnęłam ostrze z pochwy, aby potwierdzić jego argumenty.  – Jej szyję zdobi Kifo, smok Aracana.
Nagle ze zgromadzenia wyszła piękna kobieta z długim, grubym, rudym warkoczem, który spokojnie opadał jej na ramię, a kończył się tuż pod brzuchem. Miała duże, srebrne niczym księżyc oczy. Przyodziana w długą, czarną suknię, podeszła do mnie i z czułością przechyliła głowę.
- Te same oczy.. ten sam wyraz twarzy… Jesteś córką Willa. Nazywam się Luna. Byłam przyjaciółką twojego ojca.  Nawet przez chwilę nie zwątpiłam w to, że kiedyś nam pomoże.
- To miłe, że chociaż ktoś mi wierzy – oznajmiłam. – Tata kazał cię serdecznie pozdrowić.
- Twój ojciec nas zostawił, stchórzył! Mamy uwierzyć, że ty nas uratujesz? – Zapytał ktoś z tłumu.
- On ma rację! Aracan uciekł, przez tyle lat musimy tutaj żyć, jesteśmy atakowani, plądrowani!
- Przyjaciele, proszę… - Zwrócił się do ludu El. – Nie możemy żywić do niej nienawiści. Ona może nam pomóc, jest prawdziwą córką króla. Jest silna i ma predyspozycje ku temu. Nie mamy nic do stracenia. Zaufajmy jej!
- Posłuchajcie mnie – Odezwałam się stanowczym głosem, stając nieco bliżej.  – Gdyby dano mojemu tacie szansę cofnięcia czasu, wróciłby do momentu, w którym stąd odszedł. Poprowadziłby was, pomógł walczyć o swoją krainę. Ale stało się. Czy naprawdę do końca życia łakniecie nienawiści? Rozpamiętywania? Czy nie lepiej połączyć siły i wspólnie pokonać te zielone, skrzeczące chuchra? Skamieniałe, ociężałe, chodzące kostki bruku?! 
- Gobliny to nie chuchra! Nie masz pojęcia, jaką władają magią. Wiedźmy nigdy nie dorównają im w posiadaniu tak ogromnej wiedzy! A skamieniałe, ociężałe kostki bruku to tak naprawdę istoty nieśmiertelne i najbrutalniejsze w całym Drugim Świecie. Nie wiesz, co mówisz dziewczynko – Powiedział oschle pewien mężczyzna. Wyróżniał się z tłumu choćby tym, że wyglądał jak człowiek. Nie miał nic wspólnego z elfem, ani pedesaurusem. Stał ze skrzyżowanymi rękoma, patrząc na mnie nieufnym, odpychającym wzrokiem.
- Jeżeli masz tyle mądrości do wygłoszenia zapraszam tutaj na środek. Jeszcze tydzień temu byłam normalną dziewczyną żyjącą w swoim świecie. W jednej chwili, dowiedziałam się, że mój ojciec był królem ascenów, a ja mam przejąć pałeczkę i być taka sama. Mam 17 lat, zero umiejętności, a muszę stanąć do walki z tak potężnymi siłami.  Nie każda by się na to zdecydowała. Jednak ja podjęłam decyzję. Jeżeli faktycznie mam jakiekolwiek ukryte zdolności, chcę je tutaj rozwinąć i poprowadzić was do zwycięstwa. Jednakże nie zrobię tego bez waszej pomocy. Kto jest ze mną?
- Ta dziewczyna nam pomoże! – Poparła mnie Luna. – Bo jeśli nie ona.. to kto?
Wtem rozległy się wiwatowania na mą cześć. Stałam jak wryta i choć starałam się zachować poważnie i zrozumieć powagę sytuacji – krępowałam się jak nigdy w życiu.
- Dobrze więc. Rot wprowadzi cię w świat acenów. Jest odpowiedzialny za smoki jak i za ich jeźdźców, czyli również ciebie – Powiedział Elrohir.
- Chodź – Mruknął ten sam mężczyzna, który jeszcze niedawno mnie skrytykował. Szybko zeskoczyłam z podestu i przepychając się między zgromadzenie wiedźm, które tak naprawdę były przepięknymi kobietami, oraz elfów, pedesauresów i innych skrzatów, dorównałam kroku owemu Rotowi.

3 komentarze:

  1. Ja Chcę WIęcej!! no weś pisz dłuższe notki! :D ten czas w którym piszesz rozdziały dłuży mi się jak nigdy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Postaram się :) Dziękuję za miłe słowa, naprawdę zachęcają do dalszego pisania.

    OdpowiedzUsuń
  3. 29 year old Programmer Analyst II Estele Bottinelli, hailing from Schomberg enjoys watching movies like Topsy-Turvy and hobby. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Viper. kliknij, aby przesledzic

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)